czwartek, 26 maja 2016

Miętowa zielona herbata, czyli gunpowder po marokańsku

Przepis pochodzi z mojego starego bloga kulinarnego. Będę je tu systematycznie przerzucać ;)



Malutki krzak mięty rozrósł mi się do tego stopnia, że musiał dostać własną skrzynkę. 


Oboje z mężem jesteśmy zapalonymi herbaciarzami. Do tego stopnia, że na własny ślub w ramach popularnego "zamiast kwiatów" prosiliśmy o jakieś ciekawe herbatki - ale o tym kiedy indziej. Bo i wpis o herbatach mam w planach, tylko jeszcze nie wiem, jak ugryźć temat, by nie powstała książka.

Kiedyś słyszałam, że na upał najlepsza jest czarna herbata z cytryną. Jako że organicznie nie znoszę herbaty z cytryną - nie stosuję. 
Ja jednak preferuję słodką zieloną herbatę z dodatkiem mięty. Podobno pije się ją w ten sposób w Afryce Północnej (a przynajmniej w Maroku). Wiadomo, że jak brać pomysły, to od ekspertów. A kto może być lepszym ekspertem w dziedzinie radzenia sobie z upałami niż ludzie z krajów arabskich i innych pustynnych? ;)

Jest świetna na gorąco i rewelacyjna na zimno, z kostkami lodu. Jest bardzo słodka. Zauważyłam, że to cecha charakterystyczna dań z tamtego rejonu świata - jeśli coś jest słodkie, to na całego. Na przykład ciasto, w którym jest 1,5 szklanki daktyli i szklanka cukru. No, nie szczypią się. Jeśli ktoś z Was miał okazję jeść arabskie słodycze, wie, o czym mówię.

Warto zwrócić uwagę na rzecz nietypową - w tym przepisie zieloną herbatę zalewa się wrzątkiem. Jak (mam nadzieję) wiadomo, zwykle traktuje się ją wodą o temperaturze około 70 stopni. 



Składniki (na litrowy dzbanek)

1. garść zielonej herbaty - najlepiej gunpowder. To zielona herbata o całych liściach, pozwijanych w małe kulki rozwijające się w czasie parzenia. Zdecydowanie nie polecam używania herbat torebkowych. W żadnym wypadku ;)
2. duża garść świeżej mięty
3. 4 łyżki ksylitolu, cukru lub innego bardzo słodkiego i neutralnego słodzika (Można zmniejszyć, ja lubię taką ilość :) )
4. Wrzątek

Herbatę wsypuję do dzbanka.
 Zalewam odrobiną wrzącej wody, mieszam, po kilku sekundach wodę wylewam. 
Dokładam miętę i cukier, a następnie ponownie zalewam wrzątkiem, tym razem taką ilością, ile herbaty chcemy uzyskać.

Z tego co zauważyłam, wstępne zalanie wrzątkiem eliminuje gorycz, jaka pojawiłaby się, gdyby pić zalaną nim suchą herbatę. Nie wiem, jak w tym momencie sprawują się słynne właściwości zdrowotne zielonej herbaty, ale ostatecznie nie wszystko się pije dla zdrowia ;)

Dobrze jest zaparzyć od razu cały, duży dzbanek i powoli sobie sączyć. Idealny napój na upały (mógłby się dobrze sprawdzić do potraw z grilla), ale nie tylko - lubię go podawać, gdy robię jakieś potrawy inspirowane kuchnią arabską.


A Wy - jakie napitki polecacie na gorące dni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...